Strony

wtorek, 24 września 2013

Francuskie tosty z papryką

Nazwa może troszeczkę na wyrost wobec mojego stereotypowego poglądu na ten temat. Ja zawsze smażyłam biały pszenny chleb w jajku na masełku, co miało swój specyficzny smak. W wersji fit postanowiłam skorzystać z dobrodziejstw tego, co mam w domu i wyszło mi całkiem fajne śniadanie. Uwaga! Bardzo syte! :)

Francuskie tosty z papryką
4 kromki chleba pełnoziarnistego
1 papryka
1 jajko
sól, pieprz


Jajko roztrzepujemy widelcem na głębokim talerzu, ścieramy do tego kawałek papryki. Chleb obtaczamy w jajku z papryką. Smażymy bez tłuszczu na rozgrzanej patelni. Zanim obrócimy tosty na drugą stronę posypujemy tą niesmażoną pieprzem. Podawać solone z pokrojoną resztą papryki. Ja do tego dołożyłam sobie jeszcze serek wiejski z kiełkami, ale całego nie zjadłam, bo chlebek bardzo zapycha.

_______________________

piątek, 20 września 2013

Słonecznikowy chleb gryczany

Ostatnio miałam ochotę na ciepłe kanapki z piętrem dodatków: Ogórek kiszony, jajko, pomidorek i sos czosnkowy domowej roboty. Do szczęścia brakowało mi chleba. Niedawno kupiłam mąkę gryczaną i upieczone z niego ciasto z brzoskwiniową konfiturką smakowało super, więc dlaczego by nie spróbować chleba? 

Słonecznikowy chleb gryczany
550ml ciepłej wody (nie gorącej!)
480g mąki gryczanej Melwit
20g siemienia lnianego
30g słonecznika +5g na posypanie
20g drożdży

półtorej łyżeczki soli
płaska łyżeczka miodu


Drożdże rozrabiamy w ciepłej wodzie z miodem. Następnie wlewamy je do misy z wcześniej wymieszanymi suchymi składnikami. Wykładamy do dwóch aluminiowych foremkach wyłożonych papierem. Zostawiamy do wyrośnięcia pod przykryciem w miejscu osłoniętym od przeciągów.
Jeśli chlebki wyrosną na wysokość pomiędzy 3/4 a krawędzią foremki, to włączamy piekarnik na 200 stopni i pieczemy podobnie jak tutaj.


Jak widać mnie chlebek odrobinę nie wyrósł, ale to z własnej głupoty, bo źle ustawiłam piekarnik. Stawiam jednak na charakter, nie na wygląd, więc z ręką na sercu Wam napiszę, że chlebek jest smaczny. Smakiem przypomina kasz gryczaną, czym mam nadzieję nie zniechęcę jej przeciwników. Jeśli na chleb ułoży się smaczne dodatki, to charakterystyczny smak pieczywa nadaje posiłkowi charakteru, w cale nie przeszkadza :). Jeśli wciąż Was nie przekonałam, to wyobraźcie sobie chrupiącą skórkę i smak prażonego słonecznika... Mnie więcej nie trzeba zachęcać :).


czwartek, 19 września 2013

Makaronowy śmietniczek "full wypas"

Nazwa brzmi śmiesznie, ale nic innego mi nie przychodzi na myśl, patrząc na listę produktów. Jedyne, czego może jej brakować, to jakiś sos lub dressing, ale uwierzcie - jest tam tyle składników, że nic jej więcej do szczęścia już nie potrzeba :).
Po pierwsze to była moja pierwsza w życiu sałatka makaronowa. Nigdy wcześniej nie łączyłam pasty w posiłku w taki sposób, tym bardziej nie próbowałam nic na mieście. Jestem ogólnie pod wrażeniem jego roli w tej potrawie, gdyż nadaje takiego... nie wiem, kremowego smaku całości.

Makaronowy śmietniczek "full wypas"
50g makaronu pełnoziarnistego
75g pomidorów koktajlowych (3 sztuki)
55g serka wiejskiego (dwie łyżki)
50g kukurydzy z puszki
45g papryki czerwonej szpiczastej
45g fasoli czerwonej z puszki
25g cebuli (jeden duży plaster)
4 średnie liście sałaty masłowej
4 plasterki ogórka
pół łyżeczki sezamu
pół łyżeczki siemienia lnianego
sól, pieprz, chilli, cząber



Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
Rwiemy sałatę, paprykę kroimy w słupki, pomidory na ćwiartki a krążki cebuli na pół. Układamy wszystko według uznania na sałacie pamiętając, aby na końcu całość posypać przyprawami, siemieniem i sezamem.



Jak na resztki wyszło tego bardzo dużo. Fajnie by się sprawdziła jako lunchbox do pracy, na uczelnię. Jeśli jesteście osobami, które mało jedzą, to proponuję to rozdzielić na dwie porcje i zjeść z partnerem/partnerką lub na kolejny dzień. Kaloryczność tej porcji wynosi około 400kcal, a sałatka jest bardziej syta niż niejeden posiłek o podobnej wartości energetycznej.



środa, 18 września 2013

Kurczak w pieczarkach na makaronie

Obiad do zrobienia tak naprawdę na szybko, jeżeli mamy wprawę w gotowaniu i umiemy sobie dobrze gospodarować czas. Zaletą, oprócz czasu przyrządzenia, jest również brak tłuszczu w potrawie. I oczywiście cudowny smak pieczarek :).

Kurczak w pieczarkach na makaronie
200g pieczarek
100g mięsa z piersi kurczaka
50g makaronu pełnoziarnistego świderki
pół średniej cebuli
sól, pieprz

Dekoracja:
ulubione kiełki


Cebulę kroimy w kostkę, pieczarki w plastry. Wrzucamy grzyby na ciepłą patelnię, odrobinę solimy i dusimy pod przykrywką. Jak pieczarki zaczną puszczać wodę, to dodajemy cebulę.
Kurczaka myjemy, kroimy w kostkę i oprószamy przyprawami. Gdy pieczarki staną się zadowalająco miękkie, to dodajemy do nich mięso i razem dusimy, aż mięso zbieleje. Smażymy jeszcze chwile bez pokrywki, aby zredukować nadmiar wody.
Podajemy na makaronie ugotowanym al dente.



poniedziałek, 16 września 2013

Serniczki z patelni

To nie jest mój pierwszy raz z placuszkami, które zawierają twaróg. Czy to pankejki, czy racuszki, czy inne placki - po kilku próbach się zniechęciłam, bo mi nie wychodziły. Wczoraj zainspirowana tym postem spróbowałam zrobić serniczki na kolację. Co wyszło? Zobaczcie sami.

Serniczki z patelni /2 porcje/
250g twarogu (u mnie półtłusty)
2 łyżki płatków owsianych górskich
1 jajko
łyżeczka mąki ziemniaczanej
słodzidło (miód, cukier - do smaku)
tłuszcz do smażenia

Dodatkowo: 
1 banan
wiórki kokosowe
cynamon


Twaróg i jajko rozgniatamy razem w misce, dodajemy słodzidło, płatki owsiane i łyżeczkę mąki ziemniaczanej. Mieszamy do złączenia składników. Smażymy na rozgrzanej, natłuszczonej patelni aż do zrumienienia z obu stron. Podawać z wiórkami kokosowymi oraz - można, choć nie koniecznie - z bananem oprószonym cynamonem.


Powiem Wam, że ostatnio nie jadłam nic lepszego, naprawdę. Placki przesmaczne i syte, smakiem przypominają farsz do pierogów z serem na słodko. Do tego ten banan - bajka. Placków wyszło mi sześć, więc spokojnie można to podzielić na dwie porcje. Ja - niestety dla ciała, stety dla samopoczucia - zjadłam wszystko sama, co czyni mnie chyba obżartuchem.
Całość (bez banana) mieści się w granicach 630kcal, wszystko jednak zależy od tego ile tłuszczu użyjecie. Jedna porcja to naprawdę przyzwoita ilość energii do przyswojenia, a co najważniejsze - uczta dla Waszego podniebienia. Gorąco polecam :).


niedziela, 15 września 2013

42

Czterdzieści dwa
Czterdzieści dwa - cóż za enigmatyczna liczba. Cóż nie jest to ani mój wiek, ani na szczęście moja waga (42kg to by była przesada!). Sześć tygodni to 42 dni. Tyle czasu wytrzymuję w postanowieniu zmiany swoich nawyków żywieniowych. Oczywiście miałam lepsze i gorsze dni, ale tych negatywnych lepiej nie pamiętać, lepiej motywować się tymi pozytywnymi.

Co się zmieniło? 
Przede wszystkim i co najważniejsze schudłam. Schudłam równe 4,4kg. Widzę to po wiatrówce którą kupiłam na rajd w kwietniu - jest luźna, nie opina się na biodrach. W centymetrach ma się to mniej więcej tak (ostatni pomiar 4.08): 
Biust: +1 cm
Pod biustem: +1cm
Pas: -11,5 cm
Brzuch w najszerszym miejscu: -9 cm
Biodra: -5 cm
Udo: -1 cm
Warto nadmienić, że to głównie dzięki nawykom żywieniowym (wystrzegam się jak ognia słowa dieta. To się kojarzy tak źle, ale przecież mnie z moim jedzeniem jest tak dobrze!). Po dwóch tygodniach ćwiczeń zaczęły mi puchnąć kolana i brałam leki, lekarz zarządził przerwę w ćwiczeniach. Teraz już ćwiczę od nowa i zmotywowana swoimi osiągnięciami wiem, że mogę się jeszcze bardziej postarać.
Przepisami się dzieliłam tutaj, więc żadnych tajemnic co do miski nie ma. Odstawiłam kategorycznie cukier, białą mąkę i makarony z niej zrobione, pieczywo białe, zwykły olej. Dołączyłam zaś przyprawy. I nie żałuję ich sobie do jedzenia:). Zielone na pracę jelit i żołądka (cząber, czosnek, bazylia, oregano, tymianek), czerwone jako termogeniki (pieprz czerwony, papryka ostra i łagodna, chilli), a także żółte na stymulację przewodu pokarmowego (imbir, cynamon, kardamon).


Dodatkowo piłam herbatki z hibiskusa, mięty pieprzowej, liści brzozy i liści jeżyny fałdowanej. Trzy ostatnie ponoć regulują przemianę materii. Na pewno nigdy nie zaszkodzi spróbować :).

Co do ćwiczeń, to na początku, przed kontuzją, parałam się wyłącznie aerobami. Głównie ćwiczenia Mel B i pariasa polskiej strefy blogerskiej - Ewy Chodakowskiej. Podjęłam się nawet wyzwania, ale po 3 dniu wystąpiły właśnie owe dolegliwości, jak na złość. Siłą rzeczy nie ukończyłam go, ale z niektórych treningów będę korzystała, bo angażują naprawdę rzadko używane przeze mnie grupy mięśni. Wiem, jakie zalety i wady mają aeroby, wiem co nie co o treningu siłowym, ale proszę mnie nie krytykować cierpkimi słowami :). Póki co trzeba w siebie wpoić nawyk uprawiania sportu, "aktywować gen biegania", później będę się skupiała na właściwym podejściu do redukcji. 

Dodatkowo udało mi się uzyskać brakujące trzy zaliczenia podczas sesji poprawkowej. Takie prywatne, nieblogowe osiągnięcie, dzięki któremu mogę iść i studiować dalej.

Co planuję? 
Chciałabym wrócić do regularnej aktywności fizycznej. Wróciłam już do aerobów, trzeci dzień jestem na chodzie. Od października zamierzam przedłużyć karnet do klubu fitness z siłownią i tam może rozpocznę trening obwodowy, jednak ciągle się boję tych wszystkich oczu.
Dalej walczyć z chęcią sięgnięcia po coś słodkiego, naprawdę. Zaopatrzyłam się w stevię i ksylitol, ale tego drugiego naprawdę staram się nie używać. Stevię natomiast dodaję sobie do twarożków, ale to wciąż jest wilczy głód na słodki fast food. Ostatnio zauważyłam, że głównie w rannych porach mam napady obżarstwa. Ciągle myślę o jedzeniu i mój mózg wysyła sygnały, że coś by zjadł, mimo że nie jestem fizycznie głodna. Z tym trzeba walczyć. Dobrze, że nie mam takich chwil wieczorami, mogłoby być ciężej... To pewnie przez to, że w badaniu krwi wyszedł mi cukier poniżej normy.
"Idźcie i nie grzeszcie więcej", jak powiedział nasz prowadzący. Mniej grzeszków w postaci podjadania między posiłkami (nawet jeśli to marchewka lub jabłko). Pięć posiłków max, a nie siedem jak mi się ostatnio zdarza.

Obawy
Boję się, że nie dam rady z gotowaniem na uczelnię. Godzić dwa kierunki, pewnie rozwalą mi znowu plan zajęć, ze będę od 8 do 20 na uczelni... I noś to całe żarcie ze sobą. Zimne. Ból głowy z głodu, jak zabraknie Ci jedzenia. Obrzydliwe spojrzenie w kierunku Liona czy Kinder Bueno. I pewnego uroczego, jesiennego dnia pęknę. Tego sobie nie życzę i tego się boję. Zatem módlmy się do dziekanatu, żeby był rozsądny!


Rozpisałam się jak szalona, choć nie planowałam. Ale takie podsumowania trzeba sobie robić. Motywator na gorsze dni. A teraz kilka fotek, ciał, które są dla mnie inspiracją w trudnych chwilach.





sobota, 14 września 2013

Ze sklepowej półki

Na mojej liście zakupów gościł dzisiaj debiutant. Kupiłam kiełki fasoli mung. Słoiczek 330g (180g bez zalewy) nabyłam za 1,99zł w Lidlu. Oczywiście nigdy wcześniej świadomie ich nie jadłam, więc trochę się bałam przed dodaniem ich do obiadu. Samych w sobie nie próbowałam, a wśród innych warzyw nie zanotowałam zmiany smaku. To się pisze na plus, bo na przykład smaku kiełków lucerny nie mogłam znieść. Ten artykuł zawitał na półki z okazji Akcji azjatyckiej (skończyła się w Biedronce, to teraz w Lidlu kolej..). Zaopatrzyłam się też w mleczko kokosowe - 3,99zł/puszka 500ml.

Co ciekawego w Aldi? W Aldi są cukinie za 1,79zł/kg, czyli naprawdę bardzo tanio. Jeśli ktoś ma daleko na targ z tego sklepu mogę polecić jeszcze śliwki za 2,79zł/kg. Wciąż numerem jeden w tym sklepie są dla mnie migdały. To chyba najtańsze opakowanie w okolicy: 7,49zł/200g. Cena dnia dzisiaj przypadła dla szpiczastej papryki: 3,49zł/500g. Wiem, że w sumie za 5,59zł/kg stoi zwykła papryka czerwona, ale te szpiczaste są takie uniwersalne. Zazwyczaj schodzi mi jednak do sałatki czy jakiegoś innego dania i nic nie zostaje w lodówce i nie obsycha.

W Biedronce warto zwrócić uwagę na serki wiejskie. Stoją dzisiaj 1,55zł/opakowanie (200g). Nie pamiętam czy to normalna cena, czy może promocja. Ale cena godna uwagi. 
Można dostać też banany za 3,85zł/kg. Piszę o tym, ponieważ w Lidlu i Aldi były droższe. Wiem, że czasem rzucają jednodniowe promocje, kiedy owoce można dostać za 2,99zł/kg, ale wtedy istnieje duże ryzyko zgniecenia lub innego uszczerbku na zdrowiu podczas zapasów przy wysepce z kartonami.
Dzisiaj szukałam herbaty i w oczy rzuciła mi się w oczy jedna z ekspresowych herbat typu rooibos Savanah o aromacie miodu (1%) i wanilii (0,1%) 2,99zł/opakowanie. Naprawdę fajnie smakuje niesłodzona i idealnie się nadaje na wieczór przy świeczkach zapachowyc. Nadaje klimatu.


Poszukałam informacji na temat naparu z rooibos w Internecie. Ciekawiło mnie, czy czerwonokrzew, z którego jest produkowana ta herbata,  ma coś wspolnego z czerwoną herbatą. Otóż okazuje się, że nie. Czerwonokrzew nie jest spokrewniony z krzewami herbacianymi. Nie mniej jednak warto rzucić okiem na ciekawe właściwości tej herbaty:
  • Napój z igiełek czerwonokrzewu stosowany jest przy schorzeniach przewodu pokarmowego. Dzięki związkom polifenolowym w nim zawartym wykazuje wyraźne działanie przeciwskurczowe i przeciwzapalne.  Polecany jest przy biegunkach, bólach brzucha i zatwardzeniach. Ochrania błonę śluzową, dzięki kwasom fenolowym w sobie zawartym. W RPA zalecany jest nawet przez lekarzy jako skuteczny środek na kolkę u niemowląt.
  • Napój herbaciany zawiera spore ilości przeciwutleniaczy, a w szczególności związków z grupy flawonidów. Zwalcza wolne rodniki tlenowe, które powodują szybsze starzenie się oraz które mogą przyczyniać się do rozwoju chorób cywilizacyjnych (nowotwory, choroby serca czy cukrzyca)
  • Wodne wyciągi z rooibosa mają obecnie spore znaczenie w dermatologii i kosmetyce. Ich właściwości przeciwgrzybiczne, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne są już dobrze znane. Coraz częściej stosuje się preparaty do leczenia trądziku czy poparzeń słonecznych. Niektórzy lekarze uważają też iż ten afrykański specyfik może być skuteczny w przypadku łuszczycy czy nawracającej opryszczki.
  • Polecany jest osobom chorym na nerki i cierpiącym na nadciśnienie
  • Napój nie zawiera kwasu szczawiowego, toteż bezpieczny jest dla osób mających kamienie nerkowe oraz dla osób z osteoporozą
  • zawiera sporą dawkę minerałów, które niezbędne są do prawidłowego  funkcjonowania naszego organizmu (tabelka niżej)
  • Napar z czerwonego krzewu stosowany jest by zapobiegać miażdżycy oraz by ułatwić pracę układowi krwionośnemu Wpływa na przepuszczalność naczyń krwionośnych, czyniąc je bardziej elastycznymi. Jego spożywanie zapobiega zakrzepom krwi oraz zmniejsza szansę tworzeniu się zwapnień w tętnicach (arteriosklerozę).
  • Kojąco działa także przy bólach głowy, rozdrażnieniu, skokach ciśnienia
  • Kompresy z naparu z rooibosa mogą być stosowane na zmęczone, opuchnięte i podkrążone oczy
  • Obniża poziom złego cholesterolu
  • Osoby które dbają o dietę, w której niewielka ilość kalorii może być spożywana w ciągu jednego dnia, mogą włączyć rooibosa do swojego jadłospisu, gdyż jest on bardzo mało kaloryczny.
  • Zawiera kwercetynę, która hamuje uwalnianie histaminy (główny związek odpowiedzialny za objawy alergii), toteż powinien być stosowany przez alergików i astmatyków. Wspomaga leczenie alergii na kurz domowy, roztocza czy środki spożywcze.
  • Dzięki zawartości potasu, żelaza i wapnia pomaga przy niwelowaniu problemów związanych z żołądkiem i trawieniem
  • Dostarcza organizmowi wapno, mangan oraz fluor, który jest bardzo ważny w rozwoju dzieci, wzmacnianiu zębów i kości.
  • zawiera wysoką ilość witaminy C
  • Wyrównuje poziom cukru we krwi oraz łagodzi przebieg cukrzycy

Jak widać BARDZO się opłaca pić napar z czerwonokrzewu. Ważne jest, aby zaparzać herbatę nie wrzątkiem, a w wodzie o temp. 95 st.C.

Kurczak z warzywami FIT

Można rzec, że to jedno z klasycznych dań osób trenujących i będących na diecie. Prosta i szybka miska, a przy tym pełna kolorów i smaków. Dokładnie o to mi chodziło. Dzisiaj jest chłodny dzień, mimo że pogoda u mnie słoneczna, dlatego trzeba się rozgrzać. Oprócz zjedzonego ciepłego posiłku do rozgrzania ciała idealnie się nada sowita porcja chilli do warzywek. I dla ciała to plus, bo pieprz kajeński ma działanie termogeniczne, i dla mnie, wiecznego zmarzlucha :). Warto nadmienić, że całość była robiona bez tłuszczu, a białka jest więcej niż węgli, więc przepis jest ultra FIT.
Porcja bardzo syta, bałam się, że nie dojem, więc przestrzegam przed tym osoby, które mało jedzą.

Kurczak z warzywami
150g mięsa z piersi kurczaka
270g warzyw na patelnię (u mnie Mroźna Kraina)
30g fasoli czerwonej z puszki (2 łyżki)
15g kiełków fasoli mung
ząbek czosnku
cząber, czosnek granulowany, pieprz cayenne (chilli)
sól

Do dekoracji:
szczypta kiełków brokuła
pół łyżeczki sezamu


Warzywa wrzucamy na ciepłą patelnię i delikatnie solimy. Przykrywamy pokrywką i rozmrażamy na średnim ogniu.
Kurczaka myjemy, kroimy w kostkę i oprószamy ziołami: cząber, granulowany czosnek i chilli. Całość dokładnie mieszamy w tych przyprawach, aby każdy kawałek pociągnął chociaż troszkę tego dobra :).
W czasie, kiedy mięso się marynuje, możemy sobie poważyć resztę składników lub zwyczajnie czekać aż warzywa się rozmrożą. Ważna jest ta pokrywka, ponieważ całą wodę, którą puszczają, pełni rolę tłuszczu, którego nie dodajemy, więc nie odchylajmy jej za często i o niej nie zapominajmy.
Gdy zawartość patelni jest już miękka i ciepła, należy dodać kurczaka. Są różne szkoły jego przygotowywania, a ja jestem za tą krótką - trzy minuty maks na rozgrzanej patelni (jest wtedy soczysty w środku i miękki). Tutaj trzeba sobie zrobić na mięso trochę miejsca, więc odgarnijmy warzywa na boki patelni.
Pod koniec dodajemy starty na małych oczkach ząbek czosnku i całość smażymy już bez poktywki, aby resztki wody się odparowały.
Na talerzu udekorować kiełkami brokuła i sezamem. Wcinać gorące!


Porcja ma około 400kcal, więc cała wyżerka ma przyzwoitą kaloryczność. Świetną nawet można powiedzieć. Jak najbardziej jestem za tym, aby spróbować takie warzywka zrobić ze świeżych warzyw. Mamy sezon na cukinię, tanią paprykę, młodą marchewkę, więc można w ten sposób urozmaicić nasz obiad. Póki co boję się sama takiej próby, więc korzystam z gotowych mieszanek.


piątek, 13 września 2013

Owsianka z chałwą słonecznikową

Wczoraj - zmuszona przez nieodpartą chęć na coś słodkiego - próbowałam znaleźć coś, co łączyłoby w sobie zdrową kuchnię, niski indeks glikemiczny i słodycz. Tego drugiego nie udało mi się uzyskać w sposób zadowalający i niestety na tym polu poległam. Jednak porcja raz na jakiś czas nie powinna nam zaszkodzić. Skorzystałam z przepisu Sanmy z jej bloga na chałwę słonecznikową. Powiem Wam, że jest idealnie pyszna - kocham prażony słonecznik! - i w większych ilościach nawet za słodka. Zatem idealnie się sprawdza na słodyczowego pypcia! 
Dzisiejsze śniadanie było inspirowane zalinkowanym wpisem.


Owsianka z chałwą
200ml mleka (gotowane)
50g płatków owsianych błyskawicznych
10g suszonych jagód goji
5g siemienia lnianego (łyżeczka)
5g amarantusa (łyżeczka)
20g chałwy słonecznikowej pokrojonej w kostkę



Mleko gotujemy na małym ogniu, a korzystając z tego czasu przygotowałam sobie suche składniki. Kiedy mleko zacznie wrzeć (oczywiście wtedy, kiedy się na chwilę odwrócimy ;)  ), ściągamy z gazu i zalewamy zawartość miski do poziomu około 5mm ponad suchą masę. Na nasiąkniętą owsiankę układamy pokrojony w kostkę plasterek chałwy. Chałwę przyrządziłam dokładnie jak w przepisie Sanmy.


Kaloryczność mojej porcji to 485kcal. Może trochę dużo, ale jak na śniadanie to w sam raz.Jeszcze raz to napiszę: Chałwa super, naprawdę polecam.


czwartek, 12 września 2013

Sałatka z anchois i słonecznikiem

Ostatnio w Aldi były anchois w dobrej cenie (2,99zł/puszka), więc kupiłam kilka opakowań. Problem w tym, że kiedyś zjadałam je na chlebie z masłem, teraz rzadko jadam chleb, a masło odstawiłam. Pytanie więc jak przyrządzić takie rybki, aby smakowały równie dobrze w zdrowym posiłku? Pomysłem dzielę się z Wami :).

Sałatka z anchois i słonecznikiem
60g pomidora malinowego (pół pomidora)
50g czerwonej fasoli z puszki (3 łyżki)
35g kukurydzy z puszki (2 łyżki)
5 anchois z kaparami (u mnie to połowa puszki)
3 liście sałaty
łyżka słonecznika
łyżeczka sezamu
łyżeczka oleju lnianego
cząber i pieprz cayenne do posypania


Połówkę dzielę na ćwiartki, a te na cząstki. Układam na sałacie razem z kukurydzą i fasolą. Posypujemy całość słonecznikiem i sezamem. Jako wisienki na torcie układamy anchois. Całość posypujemy pieprzem i cząbrem. Skropić olejem. Z racji tego, że rybki są bardzo słone nie dodawałam soli do sałatki. Można podawać z grzanką ze startym czosnkiem.
Kaloryczność porcji widniejącej w tym wpisie to jedyne 220kcal.


Doskonale sprawdzi się jako lunchbox i poranna przekąska (można dołożyć grzankę).
Pamiętajmy o rybach w diecie, gdyż są one bogatym źródłem kwasów omega-9, a także wapnia, potasu i fosforu.


środa, 11 września 2013

Cukiniowe gofry

Przepis na to cudo wzięłam stąd. Po prostu jestem zachwycona tym przepisem. Gofry mają idealną konsystencję, są odpowiednio chrupkie i co najważniejsze - smakują jak gofry. Jeśli lubisz super słodką wersję, to polecam dodać miodu do ciasta. Ja smakowałam je z twarożkiem na słodko, nie mniej jednak wszelkie świeże owoce czy konfitury są wskazane. Pamiętajmy jednak o umiarze i dżemy wybierajmy niskosłodzone lub domowe (bez cukru).

Cukiniowe gofry /2 porcje/
jedna mała cukinia (u mnie 210g)
60 g mąki pszennej pełnoziarnistej
60 g jogurtu naturalnego
jajko
łyżeczka wiórków kokosowych
pół łyżeczki sody oczyszczonej
ćwierć łyżeczki cynamon
szczypta soli


Twarożek
kostka twarogu (200g)
słodzik w płynie lub pastylkach/miód/cukier
wanilia/ekstrakt z wanilii/cukier wanilinowy
odrobina kardamonu

Cukinię ścieramy na dużych oczkach tarki, dodajemy do niej jajko, jogurt, a następnie suche składniki. Jak autorka napisała, dobrze, kiedy ciasto ma konsystencję gęstego jogurtu. Smażyć w rozgrzanej gofrownicy. Nie martwcie się kolorem, ja piekłam dopóki nie zaczęły się odklejać. Dzięki temu byly idealnie chrupiące. Z ciasta - oszczędnym gospodarowaniem zawartości miski - wyszły mi cztery gofry. Sądzę, że taki talerz starczy spokojnie dla dwóch osób, gdyż jeden gofr z twarożkiem jest bardzo sycący.
Cztery gofry mogą się pochwalić kalorycznością rzędu 390kcal. Zatem jedna porcja to naprawdę bardzo mało.




_________________________________

niedziela, 8 września 2013

Owsianka z suszonymi jagodami goji i rodzynkami

Płatki owsiane na ciepło od jakiegoś czasu mnie ciekawiły. Nie jest to może gotowana owsianka, ale jestem przekonana, że smakuje tak samo, a po przyrządzeniu mamy mniej do skrobania podczas mycia ;). Po moim pierwszym śniadaniu zakochałam się w takim początku dnia i z całą stanowczością postanowiłam podzielić się innym sceptykom właśnie tutaj. Zapraszam serdecznie.

Owsianka z suszonymi jagodami goji i rodzynkami
200ml mleka 2% (3/4 szklanki)*
40g płatków owsianych błyskawicznych
10g suszonych jagód goji (garstka)
10g rodzinek (troszkę mniejsza garstka)
5g siemienia lnianego (łyżeczka)
3g sezamu (pół łyżeczki)
pół łyżeczki nasion amarantusa
odrobina cynamonu

 * Jeżeli chodzi o mleko, to można przygotować nieco więcej, w zależności jaką konsystencję chcemy mieć. Kiedy okaże się, że mamy za dużo jeszcze ciepłe można wlać do kawy lub zalać inkę.


Suche składniki zsypujemy do miski. Mleko gotujemy w rondelku i kiedy zacznie wrzeć ściągamy z palnika i zalewamy znajdujące się składniki w misce. Ważne jest, aby zalać je o około 1cm ponad poziom płatków. Można wlać odrobinę więcej, wtedy będzie ona luźniejsza. Ja jednak wolę taką "łyżka staje". Nic nam wtedy nie ucieka z łyżki :).
Odstawiamy na 5-10 minut, aby płatki nam namokły i nasiąknęły mlekiem. Najlepszym testem będzie właśnie jej konsystencja - jeśli zgęstnieje to właśnie ta chwila. Jeść jeszcze ciepłą.


Takie śniadanko, to dla mnie to okazja do "pełnego brzucha" przez co najmniej dwie i pół godziny.
Do miski możemy dodać czego chcemy - wiórki kokosowe, suszone owoce (jabłka, morele, śliwki), kakao, czekoladę, orzechy, migdały (choć ja bym się z orzechowymi wstrzymała); przyrządzić na słono, zalać wodą. Kombinacji jest bez liku, zachęcam Was do wypróbowania wszystkich.
Moja miseczka dziś to około 370 kcal pełnowartościowych węgli (50g), więc energia na cały dzień!


sobota, 7 września 2013

Przekąski

Ostatnio wpadła mi do poczytania Elastyczna Formuła Odżywiania. Na początku ciężko było mi się pogodzić z niektórymi stwierdzeniami w tej mini książce, jednak co można powiedzieć o danej metodzie, dopóki nie wypróbuje się jej na sobie?
Chcąc dobrze się trzymać narzuconych przez EFO porad, zaczęłam poszukiwać przekąsek, przed i po południowych. I chciałabym się nimi z Wami podzielić:

Przekąski przedpołudniowe
Kiwi(85g), melon kantalupa (90g), mango(50g), arbuz (300g) - 205kcal

 Kubek chrupiących marchewek (280g) - 75kcal


Przekąski popołudniowe
Migdały (50g), pestki dyni (30g), jogurt naturalny (250g), łyżeczka siemienia lnianego, cynamon - 570kcal

Świeży sok z marchwi (250ml), łyżeczka siemienia lnianego - nie mam pojęcia, ale pewnie bardzo mało kcal :P.

mleko 2% (250ml), kostki lodu z wody i kawy parzonej, cynamon - 125 kcal.



środa, 4 września 2013

Makaron z cielęciną i szpinakiem

Wiem, że cielęcina do najtańszych nie należy, ale w zamrażalniku nie znalazłam innego mięsa... Przepis można wykorzystać spokojnie z mięsem z kurczaka, indycze. Całość jest bardzo pożywna i smaczna,a co najważniejsze - pełna witamin i mikroelementów pochodzących ze szpinaku i czosnku. Jeśli wolicie bardziej wilgotną wersję makaronu, z sosem, polecam dodać łyżkę jogurtu po wyłączeniu palnika, co zamieni nam "suchy" makaron z mięsem w kremowe danie, a dzięki temu jogurt nam się nie zważy.

Makaron z cielęciną i szpinakiem
130g cielęciny (u mnie udziec)
60g makaronu pełnoziarnistego (świderki)
50g (albo więcej jeśli lubicie) szpinaku mrożonego w brykietach
2 ząbki czosnku
odrobina tłuszczu
ulubione zioła (cząber, zioła prowansalskie)
ser żółty do posypania
sól, pieprz


Cielęcinę kroimy w kostki, obtaczamy w ziołach i pieprzu; wrzucamy na gorący tłuszcz. Dusimy pod przykryciem około 30 minut (aż do zmięknięcia). Następnie do mięska wrzucamy szpinak i dalej dusimy pod przykryciem.
W garnku gotujemy makaron w osolonej wodzie. Kiedy ten będzie już al dente, cedzimy, a z patelni ściągamy pokrywkę i wrzucamy starty na drobnym tarle czosnek. Smażymy całość do zredukowania wody i wykładamy na makaron.
Posypujemy szczyptą sera żółtego.



wtorek, 3 września 2013

Opiekana cukinia z ziemniakami w ziołach

Dzisiaj zaserwowałam sobie coś może nie do końca zdrowego, bo smażonego na tłuszczu, ale jakby nie patrzeć czasem trzeba zjeść coś, dzięki czemu nasza dieta nie załamie się na samych fundamentach. Mimo całej "niezdrowości" starałam się zachować zdrowy rozsądek i... moim zdaniem wyszło przystępnie, a co najważniejsze - pysznie :).

Opiekana cukinia z ziemniakami w ziołach
2 młode, średnie ziemniaki /100g/
pół średniej cukinii
jedna czerwona papryka szpiczasta
ząbek czosnku
zioła prowansalskie
chilli, papryka ostra
nasiona kopru
tłuszcz do smażenia (u mnie 10g oleju kokosowego)
sól


Ziemniaki dokładnie myjemy, kroimy na plasterki o grubości około 3-4 milimetry. Podobnie robimy z cukinią.
Ziemniaki oprószamy ziołami prowansalskimi i wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Niekoniecznie robimy z tego frytki, po prostu smażymy do zmięknięcia.
Cukinię z jednej strony posypujemy chilli, ostrą papryką i koprem, a z drugiej nacieramy startym na tarce czosnkiem. Jeśli nie mamy bądź nam się nie chce trzeć można zastąpić granulowanym. Smażymy również do zmięknięcia. Jedna strona jest gotowa, kiedy na środku plasterka zacznie przebijać czerwona przyprawa. Warzywa można delikatnie odsączyć na papierowym ręczniku, uważajmy jednak, aby nie zetrzeć przypraw. Solić na talerzu.


O ziemniaki się nie martwcie. Ich kolor to po prostu kolor przegotowanego ziemniaka, a nie przesiąkniętego tłuszczem.
Z całego serca polecam koper, którego ziarenka podkradłam mamie w czasie robienia ogórków kiszonych. Nadaje on ciekawego smaku cukinii, a wraz z ziołami na ziemniakach tworzy to ciekawy, delikatny smak.
Kaloryczność mojego obiadku wynosiła nieco ponad 200kcal, z czego połowa pochodzi z tłuszczu, zatem im mniej tłuszczy zużyjemy, tym lepiej :).


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...